Liga Europy UEFA: Spartak Moskwa - Legia Warszawa. I wsio... czyli złota bramka Janusza Gola na Łużnikach. Jak wspomina ją sam bohater tamtych dni? [WIDEO] - Legia Warszawa
Plus500
Liga Europy UEFA: Spartak Moskwa - Legia Warszawa. I wsio... czyli złota bramka Janusza Gola na Łużnikach. Jak wspomina ją sam bohater tamtych dni? [WIDEO]

Liga Europy UEFA: Spartak Moskwa - Legia Warszawa. I wsio... czyli złota bramka Janusza Gola na Łużnikach. Jak wspomina ją sam bohater tamtych dni? [WIDEO]

CO TO BYŁ ZA WIECZÓR W MOSKWIE! Od wyniku 0:2, przez rezultat 2:2, aż do magicznej 91. minuty spotkania. Razem z bohaterem tamtego meczu - Januszem Golem, a także komentatorem rewanżowego starcia w tej rywalizacji - Bożydarem Iwanowem, cofniemy się trochę w czasie, aby przypomnieć sobie tą pamiętną chwilę!

Autor: Mateusz Okraszewski, JP

Fot. Mateusz Kostrzewa

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Mateusz Okraszewski, JP

Fot. Mateusz Kostrzewa

CO TO BYŁ ZA WIECZÓR W MOSKWIE! Od wyniku 0:2, przez rezultat 2:2, aż do magicznej 91. minuty spotkania. Razem z bohaterem tamtego meczu - Januszem Golem, a także komentatorem rewanżowego starcia w tej rywalizacji - Bożydarem Iwanowem, cofniemy się trochę w czasie, aby przypomnieć sobie tą pamiętną chwilę!

 

Wszystko na dobrą sprawę rozpoczęło się 18 sierpnia 2011 roku. Wówczas w pierwszym meczu fazy play-off Ligi Europy UEFA, Legia mierzyła się na własnym stadionie ze Spartakiem Moskwa. Spotkanie ułożyło się wręcz idealnie dla Wojskowych, bowiem już w 3. minucie rywalizacji warszawianie wyszli na prowadzenie po golu Miroslava Radovicia. Legioniści chcieli pójść za ciosem, ale to rywal - na początku drugiej odsłony meczu - doprowadził do wyrównania. W 69. minucie ponownie na prowadzenie swoją drużynę wyprowadził Radović, jednak Spartak zdołał zdobyć bramkę, która ostatecznie dawała mu remis w pierwszym spotkaniu. Legia starała się przechylić szalę zwycięsta na swoją korzyść i do ostatnich minut zagrażała bramce moskiewskiej drużyny. Wynik nie uległ jednak zmianie do końcowego gwizdka, a pierwsze spotkanie zakończyło się remisem 2:2.

Zdjęcie

Z jakim nastawieniem Legia leciała do stolicy Rosji i jaki był ich cel w rewanżowym spotkaniu? O tym, specjalnie dla nas opowiedział bohater drugiego meczu, obecnie piłkarz Górnika Łęczna, Janusz Gol.

 

- Wynik pierwszego meczu był dla nas całkiem dobry. W końcówce spotkania rozgrywanego w Warszawie mogliśmy jeszcze rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść, ale ostatecznie to się nam nie udało. Lecąc do Moskwy czuliśmy, że nie lecimy na pożarcie. Wiedzieliśmy, jakim zespołem jest Spartak, ale dobrze znaliśmy własne atuty. Wiadomo, mecze wyjazdowe zawsze są trudniejsze. My jednak byliśmy dobrze przygotowani mentalnie i fizycznie do tej rywalizacji. Naszym celem było po prostu zwycięstwo. Nawet mimo dwubramkowego prowadzenia Spartaka, ja i moi koledzy nie odczuliśmy, że ten mecz się dla nas skończył. To poprowadziło nas do dalszej walki w kolejnych minutach rewanżowego spotkania - mówi Janusz Gol. 

 

O wrażenie, nastawienie, a także otoczkę wokół rewanżowego spotkania, zapytaliśmy również komentatora tego meczu - Bożydara Iwanowa.

 

- Miałem przyjemność lecieć na ten mecz z drużyną. Po wylądowaniu w Moskwie wraz z Michałem Kociębą i kilkoma osobami z klubu wsadzono nas do małego busa i przewieziono do centrum. Trwało to grubo ponad dwie godziny. Odległość plus nieprawdopodobne korki zrobiły swoje. Na konferencji prasowej z trenerem Maciejem Skorżą pojawił się Wojtek Skaba, a następnego dnia zaskoczenie - bronił Duśan Kuciak, który na długo został potem „jedynką” w Legii. W dniu meczu mogłem przejść się z drużyną na spacer po Placu Czerwonym. Uderzył mnie spokój w Legii, rozmawiałem długo z Jackiem Magierą, który powiedział mi, że wygramy. Poleciałem do Moskwy sam, Wojtek Kowalczyk nie miał ważnego paszportu więc na mojej głowie były wszystkie sprawy, także techniczne. W miejscu, z którego miałem komentować, nie było monitora, i przez cały mecz miałem „głuche” słuchawki, nie docierał do nich żaden dźwięk ze stadionu, nawet mój własny głos, co maksymalnie utrudniało pracę. Niezwykłe wrażenie zrobiła na mnie liczba uzbrojonych po zęby policjantów, żołnierzy i członków Specnazu, wozy opancerzone na alejkach przed Łużnikami. Kibiców jednak za dużo nie dotarło. Rosyjskie służby przetrzymały ich na jednej z granicy tak długo, by już nie zdążyli na mecz. Mało przyjemnych wrażeń było więc sporo jak na jeden wyjazd. Ale sam mecz był jednym z tych, którego nigdy nie zapomnę. Tak jak słów pilota w drodze powrotnej, który złożył gratulacje i na koniec zaśpiewał: „Janusz Gol, allez allez!” Przyjęło się - podsumowuje Bożydar Iwanow. 

Zdjęcie

Samo rewanżowe spotkanie nie ułożyło się po myśli Wojskowych. Spartak szybko wyszedł na dwubramkowe prowadzenie i wydawało się, że jest znacznie bliżej awansu do fazy grupowej Ligi Europy UEFA niż stołeczna drużyna. Jak na dwa trafienia rywali zareagowała Legia i co działo się w głowach piłkarzy, ale również komentatora tego spotkania? 

 

- Szybko odpowiedzieliśmy golem Michała Kucharczyka. Przed końcem pierwszej połowy fantastyczną bramkę zdobył Maciej Rybus. Uderzenie z prawej nogi, po długim słupku wylądowało w samym okienku bramki naszych rywali. Piękne trafienie i duża radość zapanowała wówczas w naszych szeregach. Wiedzieliśmy jednak, że to nie koniec rywalizacji. Dało nam to dużego „kopa” do działania i z takim nastawieniem schodziliśmy do szatni. W przerwie meczu trener zachęcał nas do podjęcia jeszcze większej ofensywy. Zapewniał nas, że możemy ten mecz wygrać i rozstrzygnąć w regulaminowym czasie gry, a my sami również mieliśmy takie przeświadczenie. Czuliśmy, że nie będzie łatwo. Graliśmy jednak z dużym poświęceniem i zaangażowaniem - mówi Legia.com bohater tamtego spotkania. 

Zdjęcie

- Moment zwątpienia? Pewnie, że taki miałem. Rzadko zdarza się, żeby polski klub wyszedł w europejskich pucharach z takich tarapatów. Przy golu na 1:2 przypomniałem sobie słowa Jacka Magiery. Znam go od czasów jego gry w Rakowie Częstochowa i wiem, że nigdy nie zaklina rzeczywistości. Wtedy zapaliła się lampka, że i tym razem wiedział co mówi.

 

- Najbardziej zaimponował mi fakt, że Legia dążyła do rozstrzygnięcia meczu w podstawowym czasie gry. W tych latach był to zespół świetnych charakterów, „Żewłak”, „Ljubo”, „Kuchy”, Ivica, „Wawrzyn”, „Rybka”, a przecież nie mógł grać w tym meczu „Rado”. Dla mnie to była mega-ekipa. Bardzo miło wspominam ten czas, a późniejszy mecz w grupie z Rapidem Bukareszt, to był jeden z najlepszych meczów Legii, jaki komentowałem w ogóle - opowiada Bożydar Iwanow. 

Legia wyszła na drugą połowę bardzo zmobilizowana. Warszawianie atakowali i chcieli rozstrzygnąć losy całej rywalizacji w regulaminowym czasie. Mijały jednak kolejne minuty, a na tablicy wyników cały czas widniał wynik remisowy. Gdy wszyscy kibice powoli szykowali się do dogrywki, rozpoczął się doliczony czas gry, a w nim...

 

- Odebrałem piłkę jeszcze na naszej połowie i zagrałem do Danijela Ljuboji. Danijel odegrał do Moshe Ohayona, a ten rozrzucił całą akcję do Kuby Wawrzyniaka. Czułem, że muszę „zabrać się” i podążyć za tym atakiem. Razem z Ljuboją udało nam się jeszcze zmylić przed polem karnych naszych rywali. Kuba Wawrzyniak dograł wówczas wspaniałą piłkę, a mnie udało się ją skierować do siatki. Emocje były duże, podobnie jak sama radość. Dla całego zespołu były to niezapomniane chwile.

 

- Z tyłu głowy nie czułem, że mogę strzelić tego gola. Chciałem po prostu podążyć za akcją. Wiedziałem, że musimy zwiększyć liczbę piłkarzy w polu karnym, bo tylko tak możemy zdobyć tę zwycięską bramkę. Trzeba podkreślić, że Kuba Wawrzyniak posłał wówczas idealną piłkę, tzw. „na nos”. Doszedłem do sytuacji strzeleckiej i udało mi się umieścić piłkę w siatce, chociaż tak jak mówię, nie zakładałem tego podążając za akcją. To był wspaniały moment i cudowna chwila, a dla mnie wręcz wyjątkowa - podsumowuje Janusz Gol.

- Do końca życia nie zapomnę widoku komentatora rosyjskiej telewizji, który siedział tuż obok. Był załamany. Wygłosił krótki grobowy komentarz i wyszedł z kabiny bez słowa. A Janusz? Bohater z pewnością nieoczywisty tego popołudnia. Jak Damian Szymański w środowym meczu z Anglią. Patrząc na dramaturgię spotkania, był to jeden z najlepszych meczów polskiej drużyny w Europie w XXI wieku. Chciałbym, aby obecny zespół też został w Europie do przyszłego roku - zakańcza komentator rewanżowego spotkania Legii ze Spartakiem, Bożydar Iwanow.

Udostępnij

Autor

Mateusz Okraszewski, JP

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.